Iść na targi książki i nie zwariować

Minimalizm i książki

Dzisiejszy post będzie w tym samym duchu co poprzedni, czyli z minimalizmem w tle, a jednocześnie o tym, o czym piszę często, czyli o zakupach, ale tym razem nie mebli ani dekoracji. O książkach dziś będzie i o tym jak przeżyć wizytę na targach będąc minimalistką i molem książkowym. Książki uwielbiam, ale minimalizm też.

Do swojego uzależnienia od tego co papierowe już Wam się kiedyś przyznałam, o tutaj. Kocham papier w postaci czystej, niezadrukowanej i ten pachnący farbą drukarską też. Całkiem niedawno napisałam post o gazetach, które lubię czytać. To jednak nie koniec, to właściwie tylko czubek góry lodowej. Najwięcej miejsca w naszym domu, oprócz wygodnej kanapy, zajmują książki. Oprócz toalety i garderoby są właściwie wszędzie. Piętrzą się w pracowni w regałach pod sam sufit i łypią na mnie z nocnego stolika. Czasem zerkają  ze wzgardą z dolnych półek, zranione do żywego, bo wciąż muszą czekać aż je przeczytam. A ja ze skruchą ścieram kurz z ich grzbietów i obiecuję, że wkrótce po nie sięgnę. Czytam bardzo dużo i nawet kilka książek równocześnie.

Biblioteki najlepszym rozwiązaniem

Takie gromadzenie książek może wydawać się dalekie od minimalizmu, ale wydaje mi się, że znalazłam złoty środek na to, by żyć wśród książek, stale dostarczać sobie nowych lektur i jednocześnie nie czuć się nimi przytłoczona. To magiczne rozwiązanie nazywa się biblioteka. Proste, prawda?  Być może wielu z Was biblioteki kojarzą się z ciemnymi wnętrzami, ze ścianami w kolorze nieokreślonym i wielkimi regałami pełnymi zakurzonych książek, które rozpadną się w dłoniach zaraz po wyjęciu z półki. Tutaj Was z radością rozczaruję, bo biblioteki potrafią być bardzo nowoczesne i pełne nowości wydawniczych. Jeśli dobrze się rozejrzycie może się okazać, że będziecie mieć tyle samo szczęścia co ja i traficie na biblioteki z internetowym dostępem do katalogów, gdzie będziecie mogli zarezerwować sobie nowe książki zaraz po tym, gdy zostaną tam wprowadzone. W ten sposób przeczytałam wiele biografii malarzy i architektów, bardzo lubiane przeze mnie reportaże, a także większość książek Filipa Springera.

stolik i książki

Targi książki

Po co chodzę więc na targi książki? Po wiedzę o tym, co ciekawego pojawiło się na rynku wydawniczym. Wracam potem do domu i z wypiekami na twarzy sprawdzam, czy moje ulubione biblioteki już mają te pozycje, czy muszę napisać maila do miłych pań bibliotekarek z prośbą o ich zakupienie. Bywa, że szansa na to, że dana książka pojawi się w bibliotece jest równa zeru, a  koniecznie muszę ją przeczytać. W takiej sytuacji nie waham się i kupuję. Są też takie książki, które po prostu mieć muszę, bo wiem że będę do nich wracać. Dlatego z ostatnich Warszawskich Targów Książki wróciłam, między innymi, z  “Design.Historia projektowania” Charlotte i Petera Fiellów oraz “B jak Bauhaus” Deyana Sudjica, chociaż nowości to nie są. Targi to także doskonała okazja by zaobserwować jakie są nowe trendy w tworzeniu książek. Szczególnej uwadze polecam te dedykowane dzieciom. Książki wycinanki, książki pop-upy, książki stylizowane na stare atlasy, książki – dzienniki do samodzielnego uzupełniania. Wybór jest ogromny.

Coffee table books

Nie będę kryć, że czasem nie jest mi łatwo przejść obojętnie obok pewnych pozycji, których nie potrzebuję, ale za to są piękne. To tak zwane książki na stolik kawowy. W dużym formacie, wydane na świetnej jakości papierze i najczęściej ze zdjęciami klasyków fotografii. Ręce same mi się rwą do takich książek, ale rozum podpowiada, że  kilka takich już mam i wielu nie potrzebuję. W takiej sytuacji zadowalam się powolnym przekartkowaniem, a jeśli okazuje się wyjątkowo interesująca wpisuję ją na listę lektur do kupienia. Takie książki się nie starzeją, więc spokojnie mogą sobie poczekać na odpowiedni moment.

Co w przypadku, gdy zauroczenie posiadaną książką mija? Daję jej nowe życie i  i sprzedaję, wymieniam lub daruję organizacjom prowadzącym sklepy charytatywne. Do czego Was również gorąco zachęcam. Dzięki temu można uwolnić przestrzeń od nadmiaru i uszczęśliwić innego miłośnika książek.

kwiaty i książki

 

Jak widać na moim przykładzie można zjeść ciastko i mieć ciastko. Wypożyczam, kupuję, sprzedaję i oddaję. Czytajcie Kochani nie tylko blogi. Książki też 🙂

 

Facebookpinterest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *