TRŁ – rzeczy nowe i vintage
W ostatni weekend odbyły się długo wyczekiwane Targi Rzeczy Ładnych. Ponieważ lubię ładne rzeczy, nowe i vintage i lubię je Wam pokazywać nie mogło mnie tam zabraknąć.
Impreza ta odbywa się w Warszawie dwa razy w roku (wiosną i w grudniu przed świętami) i jest jedną z najlepszych okazji by poznać nowe marki tworzące meble, ceramikę, grafikę, oświetlenie i drobiazgi dekoracyjne. O ubiegłorocznej edycji pisałam tu.
Plus za lokalizację
Ostatnie targi uważam za bardzo udane, nie tylko z powodu dużej liczby twórców po raz pierwszy wystawiających się na TRŁ, ale także miejsca. Ubiegłoroczna, wiosenna odbyła się w wieżowcu przy Placu Unii Lubelskiej, połączonym z centrum handlowym, co uważam za kiepską lokalizację. Aby dostać się na targi trzeba było przejść przez pasaż w galerii handlowej, a sale w których impreza się odbywała były ciemne i trudno było zrobić tam dobre zdjęcia. Targi grudniowe odbyły się z kolei przy pl. Małachowskiego, w nowo powstałym budynku ale to również nie była dobra lokalizacja, bo imprezę podzielono na dwa piętra. Aby dostać się z jednej części na drugą konieczne było korzystanie z jednej z dwóch ciągle zatłoczonych wind przez co przy drzwiach ciągle tworzyły się zatory. Tym razem organizatorzy spisali się na piątkę i ostatnie TRŁ odbyły się na parterze budynku przy Placu Trzech Krzyży, we wnętrzu przestronnym i jasnym.
Pamiętając olbrzymią kolejkę do kas na grudniowych targach (TRŁ to jedyna tego typu impreza w Polsce na którą wejście jest płatne) na miejscu byłam dwadzieścia minut przed otwarciem by móc zrobić zdjęcia zanim tłumy przy stoiskach mi to uniemożliwią.
Vintage ma się dobrze
Pierwsze i podstawowe wrażenie jakie stamtąd wyniosłam to fakt, że vintage u nas jest wciąż modny, a liczba firm skupujących, poddających renowacji i sprzedających meble i dodatki vintage stale rośnie. Marki te zajmowały całkiem sporą część targowej przestrzeni i cieszyły się dużym zainteresowaniem.
Na imprezie swoje najnowsze produkty zaprezentowała marka Twórczywo.
Bardzo ładną aranżację miał sklep GDEL.
Wśród nowych wystawców pojawiło się Wild Wood Stories i Dobry Wymiar, czyli pracownia stolarska tworząca stoły.
Moją uwagę zwróciły poszewki i pledy od Mijo Line z organicznego polskiego i litewskiego lnu.
Co jeszcze fajnego widziałam? Sami zobaczcie:
Jednym z moich odkryć były albumy na zdjęcia Belmondo. Długo czekałam na pojawienie się marki, które zaoferuje klientom ładne, starannie wykonane albumy. Zapotrzebowanie jest, więc wróżę sukces.
Urzekły mnie te pojemniki na jajka od marki Predla.
Bardzo fajnym elementem wystroju wnętrz mogą się okazać te ceramiczne deski od BVSK. Można je potraktować czysto użytkowo lub powiesić na ścianę.
Po debiucie na Arena Design, o czym pisałam tu, na TRŁ można było zobaczyć pełną ofertę mebli od Talukko.
Na koniec chciałam pokazać Wam osłonki na doniczki i patery od Vaczor. Urzekły mnie te kropki i kreski.
Był też psi akcent, czyli prezentacja ilustracji Oli Jasionowskiej do książki Agnieszki Kowalskiej pt. “Hej, Szprotka”, która opowiada o historii przyjaźni autorki z adoptowaną suczką Szprotką. Książkę można było kupić na stoisku Wydawnictwa Wytwórnia.
Mam nadzieję, że Was zainspirowałam do przyjrzenia się bliżej wymienionym przeze mnie markom. Ja wyszłam z Targów Rzeczy Ładnych bardzo zadowolona i z dużym niedosytem, bo chętnie spędziłabym tam znacznie więcej czasu. Czekam niecierpliwie na kolejną edycję.
Piękne rzeczy :O Uwielbiam takie wydarzenia, szkoda, że wygląda na to że w tym roku nie będzie Wroclove Design Festival 🙁
Nie byłam ani razu na Wroclove Design Festival, ale szkoda że się nie odbędzie, bo to super okazja i dla odwiedzających by coś ładnego i polskiego kupić i dla polskich marek, które w ten sposób mogą się promować.